Każdy, kto był w Bieszczadach i trafił w okolice miejscowości Cisna, na pewno słyszał o słynnej „bieszczadzkiej ciuchci”. Aby zaspokoić swoją ciekawość i przekonać się o tym, co w niej jest wyjątkowego, warto udać się do Majdanu, gdzie znajduje się główna stacja bieszczadzkiej kolei wąskotorowej i wybrać się na przejażdżkę. Tak, też klasa VII i VIII pod opieką nauczycieli wyjechała na wycieczkę w Bieszczady (w ramach doradztwa zawodowego). Uczniowie zwiedzili klimatyczny, zabytkowy już budynek stacji kolejowej, obejrzeli galerię archiwalnych, rzadkich zdjęć tej urokliwej bieszczadzkiej ciuchci. Przejazd kolejką lasem, poprzez miejsca wyglądające jakby znajdowały się na końcu świata, gdzie jedynym znakiem bliskości cywilizacji są tory dostarczył wszystkim niezapomnianych wrażeń.
Następnie wszyscy udali się do Szkoły Rzemiosła w Uhercach Mineralnych. Bieszczadzka Szkoła Rzemiosła jest inicjatywą prywatną małżeństwa Demkowiczów. Świetnie promuje zarówno miejscowość, jak i całe Bieszczady.
Przekraczając jej progi uczniowie rozpoczęli podróż w czasie. Na początku wizyty oglądali film, na którym dziewczynka rozmawia z dziadkiem o tym, jak wyglądała szkoła dawniej, jeszcze przed I wojną światową .Rozmową przenieśli się w dawny świat zawodów. Na ścianach szkoły wiszą czarno-białe fotografie, ilustrujące dawne zajęcia mieszkańców wsi – garncarzy, kołodziejów, prządników. Niektóre z nich zostały ożywione. Są też oryginalne świadectwa byłych uczniów tej szkoły, oczywiście kaligrafowane. Na parterze budynku mieszczą się 3 sale lekcyjne: piekarnicza, kaligrafii i garncarstwa. W każdej z nich na uczniów czekał nauczyciel – instruktor. Uczestnicy podzieleni zostali na trzy grupy.Dostali kawałek gliny, mieli stanowiska z kołami garncarskimi i mogli pod okiem instruktora przygotować własną, drobną rzecz. W pracowni kaligrafii każdy dostał kartkę, pióro ze stalówką do zanurzania w ekolinie, przypominającej atrament. Uczyli się pisania pod okiem nauczyciela, który pokazał tajniki budowania każdej literki, tak jak to było przed wojną. A w pracowni piekarniczej przygotowali ciasto na tradycyjne bułeczki, tzw. proziaki, które potem kosztowali.
Miejsce to urzekło nas od pierwszej chwili, nie tylko ze względu na dobry pomysł ocalenia tego, co przemija bezpowrotnie, ale także ze względu na wystrój i klimat szkoły.
Wycieczka pełna wrażeń, polecamy!